Wyjście z piekła z pomocą Quan Yin

Miałem dziś w sobie mieszankę miłości i żalu, nadziei i rozpaczy, radości i smutku – wszystkiego po trochu. Z jednej strony kocham to piękne życie i pragnę, aby trwało jak najdłużej. Jednak gdy idę w stronę słońca, oślepiany jego blaskiem, przypominam sobie, co jest po drugiej stronie tego światła… I wtedy pragnę iść aż do końca, zostawiając wszystko za sobą.

Dziś płakałem nad swoim losem i nieszczęściem mojego życia – piekłem, które sam sobie stworzyłem i z którego nie potrafię się wydostać.

Gdy łzy oczyściły serce i przyniosły ukojenie, poszedłem do restauracji na śniadanie. Ale siedząc tam, znowu ogarnął mnie olbrzymi smutek – nie tylko nad swoim losem, ale także losem każdego człowieka.

Mam wrażenie, że moje życie jest torturą. Jakby przez szybę oglądać wszystko, czego pragniesz, co mógłbyś mieć, ale ta przezroczysta bariera sprawia, że nie możesz tego dosięgnąć…

Próbowałem już wszystkiego, aby uczynić swoje życie dobrym i spełnionym, lecz poniosłem sromotną klęskę. Jestem zmęczony… Już nie mam siły próbować.

Gdy tak siedziałem targany emocjami, naprzeciwko mnie pojawiła się moja wspaniała przyjaciółka – buddyjska mistrzyni Quan Yin.  W której istnienie czasem powątpiewam, myśląc, że tylko sobie ją wymyślam, ale czasami pojawia się zupełnie niespodziewanie i to jest tak realne, jak to piekło zwane byciem człowiekiem… tylko że ona jest z jakiejś niebiańskiej krainy – tak wolna i piękna!

Oczy moje mokre od łez, a ona siedziała spokojnie naprzeciwko mnie, lśniąc swoją wolnością i głęboką miłością. Czułem jej autentyczne współczucie dla ludzkości. Miałem wrażenie, że wraz z nią jest ze mną jasność wszystkich buddów, która sprawia, że widzisz pudełko tej rzeczywistości. Widzisz też w pudełku furtkę, która jest otwarta.

A kiedy już się uwolnisz, chcesz pomóc jak największej liczbie ludzi również się uwolnić. Bo to jest serce, które nadpisuje umysł! 

Wiesz, że ten potencjał jest dostępny dla każdego i chcesz to wszystkim pokazać. Choć jesteś niewidzialny dla większości oczu, to ktoś zawsze się znajdzie, kto pragnie wolności bardziej niż życia… wtedy przychodzisz, świecisz, milczysz, a oczyma wskazujesz kierunek… niemal jakbyś mówił: „patrz, tutaj jest furtka i można z niej skorzystać… to się da zrobić… Po prostu wyjść”.

Obecność Quan Yin, jej światło i nieskończone serce, zawsze sprawiają, że zaczynam widzieć inaczej. Głębiej. Moje piekło zaczyna przywdziewać błękit… niewidzialna bariera znika. Sięgam i zrywam owoc z niebiańskiego Drzewa Życia.

Uśmiecham się, a w brzuchu łaskocze pieśń… Ależ jestem wdzięczny, że istnieję! Mimo że tak często ten świat jawi się mi piekłem, to przynajmniej wiem, dlaczego tu jestem… i gdzie jest wyjście!

Pamiętaj Serce Zawsze!